Semper Fidelis – unboxing i pierwsze wrażenia

Zbliża się setna rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę. Pośród wielu przypominanych cytatów ze znanych rodaków, moją ulubioną sentencją jest:

Naród, który nie zna swej historii skazany jest na jej powtórne przeżycie.

Z gier o rodzimej historii posiadam, lub posiadałem między innymi Magnatów, Bohaterów Wyklętych, Conflict of Heroes: Price of Honour, 7. w obronie Lwowa, 101 alarm dla Warszawy,  czy Strike of the Eagle. Od wielu lat czekałem na Maj 1926, który miał opowiadać o przewrocie Piłsudskiego w Warszawie. Tej gry nadal na rynku nie ma, ale pojawił się inny tytuł, traktujący o walkach miejskich z okresu międzywojnia. Semper Fidelis: Bitwa o Lwów 1918-1919 to najnowsza gra, znanego z Piekła Okopów i Roku 1863 Łukasza Wrony. Sami zobaczcie jak prezentuje się gra po jej rozpakowaniu i jakie były moje pierwsze wrażenia z rozgrywki.

Unboxing

Okładka gry jest przepiękna i jestem nią zachwycony. Jest szalenie klimatyczna, a same pudełko jest bardzo porządnie wykonane. Od razu rzuca się w oczy wydawca gry Wysoki Zamek, a także patronat Instytutu Pamięci Narodowej. Warto zauważyć, że partnerem medialnym tytułu jest serwis BoardTimes.

Gra jest przeznaczona dla dwóch graczy i w zależności od scenariusza rozgrywka zajmuje od 45 minut (scenariusz Zamach) do 180 minut (scenariusz Semper Fidelis). Według informacji pudełkowej do gry może zasiąść dwunastolatek i patrząc na stopień skomplikowania zasad jest to adekwatny próg wiekowy.

Po odkryciu wieka pudełka, naszym oczom ukazuje się instrukcja. Nie można powiedzieć, że nie pozostawia żadnych wątpliwości ponieważ kilka rzeczy musiałem sobie doczytać. Jest lekko chaotycznie napisana i musimy nauczyć się po niej nawigować.

Zawartość na pierwszy rzut oka robi bardzo dobre wrażenie. Pamiętajmy, że ta gra kosztowała w przedsprzedaży 99 złotych! Woreczki strunowe, sporo kart, kosteczki i plansza, a wszystko solidnie wykonane. WizKids powinno się czuć zawstydzone…

Insert od początku był lekko porwany, ale trzeba przyznać, że umieszczenie tam grafiki planszy było bardzo dobrą decyzją.

Kosteczki są solidne i przede wszystkim przyjazne daltonistom. Twórcy dodali odpowiednią liczbę woreczków strunowych do bezproblemowego przechowywania elementów.

Scenariuszy w grze jest pięć. Pierwsze trzy opowiadają historię głównych listopadowych walk o Lwów. Czwarty jest umieszczony w realiach ukraińskiego oblężenia miasta, a piąty opowiada o ofensywie Armii Halickiej i odsieczy oddziałów Wojska Polskiego z Wielkopolski.

Na rewersach każdego scenariusza mamy kartę pomocy gracza, która choć wygląda chaotycznie, to jest bardzo użyteczna w czasie rozgrywki.

Żetonów jest całkiem sporo. Zaopatrzenie, kontrola, milicja żydowska, armia austro-węgierska, strategiczne miejsca. Znowu wszystko jest porządnie wykonane i nie ma wśród nich elementów niepotrzebnych.

Plansza jest przepiękna! Wszystko jest na niej dobrze oznaczone, bezproblemowo jesteśmy w stanie zlokalizować każde miejsce w mieście. Tory zaopatrzenia i morale są bardzo funkcjonalne. Brakuje mi tylko dodatkowego toru do zaznaczania pozostałych punktów akcji.

O instrukcji już informowałem, ale nie podkreśliłem fenomenalnego dodatku historycznego na końcu książeczki. Przeczytałem go całego w czasie jednego posiedzenia i byłem wprost zachwycony. Warto zaznajomić się z nim przed swoją pierwszą rozgrywką, żeby lepiej wczuć się w klimat ulicznych walk o Lwów.

Karty są bardzo mocno osadzone w realiach historycznych. Patronat IPNu nie poszedł na marne. Są także bardzo ładne i świetne jakościowo. Nie wycierają się, są wytrzymałe i raczej nie wymagają koszulkowania.

Karty dowódców to małe arcydzieło. Stylizowane na dowody tożsamości z epoki, wyglądają wprost fenomenalnie. Z kart możemy się dowiedzieć gdzie i kiedy urodzili się nasi dowódcy. Niestety na jednej z nich znalazłem dość zabawny błąd – według „dokumentu” Hryć Kossak urodził się w 1822 roku, wobec czego miałby podczas bitwy o Lwów 96 lat! Nie zmienia to faktu, że karty te są pomysłowo zaprojektowane i z miejsca podbiły moje serce.

Pierwsze wrażenia

Jak już wspomniałem jestem fanem gier historycznych, w tym przede wszystkim strategicznych. Semper Fidelis miałem na radarze od zauważenia pierwszych informacji o tym tytule na forum gamesfanatica. Nie spodziewałem się jednak, że będziemy mieli do czynienia z tak porządnie wykonaną i świetną grą!

Zasady? Instrukcja pewnie mogłaby być lepsza, ale po pierwszej rozgrywce wiemy już jak grać i nie potrzebujemy do płynnej rozgrywki rozbudowanej erraty. Świetnym pomysłem jest wypuklenie znaczenia zaopatrzenia w takich realiach, a także uzależnienie możliwości mobilizacyjnych od toru morale. Zasady świetnie oddają specyfikę walk miejskich i mam nadzieję, że Łukasz Wrona pójdzie krok dalej i stworzy z tego swój własny system gier. Czytałem już o pomysłach na Kijów 1920, ale sam liczę na Wilno 1918-1920 i Warszawę 1926.

Gra jest wykonana bardzo starannie. Karty dowódców to małe arcydzieła, plansza jest fenomenalna, wszystkie elementy stoją na bardzo wysokim poziomie jakościowym. Tytuł wygląda jak z wyższej półki cenowej. Dawno nie czułem się tak pozytywnie zaskoczony sposobem wydania gry. Ostatnimi czasy raczej spotykały mnie spore rozczarowania w tym aspekcie. Patrząc na poziom wydania, cena wydaje się wręcz promocyjna.

Co najważniejsze sama gra broni się świetną rozgrywką. Walki o Lwów są zacięte, dzielnice przechodzą z rąk do rąk, oddziały wzajemnie się okrążają, fortyfikują i ostrzeliwują ogniem artylerii. Zaopatrzenie jest na wagę złota, a kontrola torów kolejowych może się okazać kluczowa w momencie pojawienia się posiłków z Polski, lub ZURL. Klimat w grze jest bardzo wyczuwalny i należy podkreślić dość wysoką zgodność historyczną scenariuszy z realiami. Pociąga to za sobą pewne problemy z balansem, nad poprawą którego toczą się całkiem spore dyskusje na forum strategów.

Grę na pewno zamierzam ogrywać dalej, ale już po rozegraniu pierwszego scenariusza wiedziałem, że mogę ją z czystym sumieniem polecać. Zwłaszcza za taką cenę…