Europe Divided – pierwsze wrażenia
Europe Divided to jedna z najbardziej oczekiwanych przeze mnie gier tego roku. Phalanx zdecydowało się wydać tytuł będący duchowym spadkobiercą hitu GMT Games, czyli Twilight Struggle. Tam gdzie kończy się Zimna Wojna, zaczyna się Europe Divided. Przeciwko odradzającej się Rosji, staje machina biurokratyczna Unii Europejskiej i NATO. Żelazna Kurtyna opadła, ale rozgrywka polityczna w Europie Środkowo-Wschodniej i na Kaukazie dopiero się zaczyna…
Jak się w to gra?
Mechanika Europe Diveded jest bardzo prosta i opiera się na kartach akcji i headline’ach. Te pierwsze to karty konkretnych kontrolowanych przez nas państw (lub istotnych części Federacji Rosyjskiej) i na każdej z nich mamy możliwe do przeprowadzenia akcje. Może to być dołożenie do obszaru kostki wpływów, zwiększenie poziomu wpływów, pobranie pieniędzy z banku, ruch armią, wystawienie armii na danym obszarze lub akcja specjalna. Na ręce mamy także dwie karty przewagi, które możemy wykorzystać do wykonania specjalnej akcji, pobrania pieniędzy z banku, lub zostawić je sobie do końca rozgrywki – są one warte po jednym punkcie zwycięstwa.
Na planszy podzielonej na obszary mamy trzy główne regiony. Na zielono oznaczone są tereny podstawowe gracza europejskiego, na czerwono gracza rosyjskiego, a na szaro neutralne i to właśnie o nie będziemy walczyć. Armie zdejmują się w stosunku jeden do jednego, a bezpośredni konflikt jest niemożliwy. Wszystko toczy się w sferze politycznej, a wpływy są odzwierciedlane na kostkach K6 – im większej wartości kostkę mamy w danym kraju, tym mamy w nim więcej do powiedzenia. Posiadanie piątki pozwala nam dołożyć kartę danego państwa do naszej talii, a szóstka oznacza naszą pełną kontrolę, którą można usunąć jedynie poprzez działania służb specjalnych, lub interwencję wojskową.
Osiem razy w całej grze rozstrzygane są karty headline. Są to cele, które musi spełnić jedna albo druga potęga i w zamian za posiadanie przewagi na określonym obszarze, zdobędzie ona daną liczbę punktów. Te karty to znaczące wydarzenia, które rzeczywiście miały miejsce na przestrzeni ostatnich trzech dekad. Dwa razy w czasie całej rozgrywki będziemy zdobywać punkty za dominację w krajach neutralnych – każde państwo z „szóstką” naszych wpływów da nam jeden punkt. Pierwsze punktowanie odbywa się w momencie gdy rosyjski olbrzym wstaje z kolan i atakuje Gruzję. Drugie to zakończenie rozgrywki, czyli lata obecne. Kto ma więcej punktów na koniec gry, wygrywa.
Pierwsze Wrażenia
Rozgrywka w Europe Divided opowiada historię – i to taką, którą znamy dużo lepiej niż Zimną Wojnę. Rozgrywkę zaczęliśmy od wkroczenia Federacji Rosyjskiej do byłych republik sowieckich. Wpływy rosyjskie w krajach Bałtyckich, na Ukrainie i Białorusi zostały szybko wzmocnione obecnością Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Rosjanie zdestabilizowali sytuację w mediach łotewskich oraz estońskich i zanim NATO zorientowało się co się dzieje, widmo restytucji ZSRS zawisło tuż przy wschodniej granicy Polski. Niejako w odpowiedzi Polska, Czechy, Słowacja (świeżo po rozdzieleniu Czechosłowacji) i Węgry doprowadziły do stworzenia Grupy Wyszehradzkiej. Okres przed 2008 rokiem wydawał się bardzo sprzyjający dla Rosjan. Umowa gazowa z Ukrainą, Unia z Białorusią, stłumiona rewolucja dżinsowa… NATO z UE umocniło się co prawda w Gruzji, ale postsowieci zaczęli inwestować w Bałkany. Wtedy coś się załamało i przewaga Europy Zachodniej okazała się nie do odrobienia. Rosjanie powstrzymali co prawda pomarańczową rewolucję, ale nie udało im się zająć Krymu, ani doprowadzić do otwartej wojny w Donbasie. Co więcej po latach obecności w krajach bałtyckich, zostali stamtąd wyrzuceni, a bazy rosyjskie zostały zastąpione NATOwskimi zgodnie z doktryną integracji sił zbrojnych całego Paktu Północnoatlantyckiego. Ostatnim aktem upadku potęgi Federacji Rosyjskiej, była militarna akcja Bundeswehry na terenie Ukrainy, która zakończyła erę prorosyjskich rządów w Kijowie i rozpoczęła proces włączenia wschodniego sąsiada Polski do Unii Europejskiej.
Po pierwszej rozgrywce jestem Europe Divided oczarowany. Gra jest prosta, ale nie prostacka. Wytłumaczyć ją można w dziesięć minut, odtwarza wydarzenia w bardzo ciekawy sposób, a losowa pula Headline’ów i różna kolejność ich pojawiania się, powinna zapewnić wystarczającą regrywalność. W Europe Divided grało się dobrze zarówno mi jak i mojej małżonce. Osobiście nie jestem fanem Twilight Struggle i dużo bardziej od tamtego tytułu wolę 1960: Making of the President. Tamte tytuły są dużo bardziej skomplikowane niż Europe Divided, ale grę Phalanxu z 1960 łączy jedno – brak irytującej kostki z Twilight Struggle. Tutaj kości służą tylko do oznaczenia dominacji w danym państwie i jest to świetne rozwiązanie. Może na zdjęciach nie wygląda najlepiej, ale dzięki niemu wystarczy rzut oka na planszę i już wiemy jak wygląda aktualna sytuacja polityczna w Europie i na Kaukazie.
Na koniec kilka słów o wykonaniu. Oczywiście mam do czynienia z prototypem, ale designu planszy będę bronił. Wygląda to bardzo dobrze, trzeba się przyzwyczaić do podejścia „planetarnego”, a nie „mapowego”, ale ja to kupuję. Gra jest według mnie ładna choć mam z nią dwa dość poważne problemy. Po pierwsze tor etapów jest na górze mapy. W tytułach tego typu zwykle gra się w dwóch graczy po jednej stronie stołu. Napisy na tamtym torze są po prostu z takiej odległości nieczytelne i nie wygląda to dobrze. Drugi problem jest związany z moim daltonizmem. Gracz kierujący siłami Europy zarządza dwiema frakcjami – żółtą UE i niebieskim NATO. W związku z tym jego podstawowym kolorem jest wypadkowa, czyli zieleń. Niestety dla mnie odróżnienie koloru czerwonego i zielonego jest trudne i niestety nieznacznie przeszkadza w rozgrywce.