Zamki Burgundii
Jakiś czas temu dowiedziałem się, że aby móc nazywać się recenzentem gier planszowych powinienem znać znaczną większość, jak nie wszystkie, pozycje z pierwszej pięćdziesiątki portalu BGG. Zakasałem rękawy i gorliwie zabrałem się do roboty. Pierwszą (poza Gloomhaven, które jest obecnie poza moim zasięgiem) zaległość spotkałem już na (ówczesnym) miejscu jedenastym! Oczywiście musiał to być rasowy przedstawiciel eurosucharów, na dodatek autorstwa projektanta, którego ostatnie recenzowane przeze mnie dzieło (Jorvik) delikatnie mówiąc mnie rozczarowało. Poczucie obowiązku i entuzjazm mojej Połowicy sprawiły, że Zamki Burgundii znalazły się na naszym stole i…