APERIODYK#28 Top 10 gier wydanych w 2020 roku

2020 rok był z całą pewnością najgorszym rokiem drugiej dekady XXI wieku. Covid-19, SARS-CoV-2, IgG, IgM. Zdecydowanie zbyt dużo ludzi dowiedziało się co kryje się pod zlepkiem tych literek… Był to również szalenie ciężki rok dla branży planszowej. Odwoływane imprezy, brak GenConu i Essen, brak spotkań towarzyskich, wreszcie problemy z fabrykami chińskimi i samą logistyką – to wszystko uderzyły w nasze hobby. Niestety był to również nadzwyczaj przeciętny rok pod względem wydanych w Polsce gier planszowych. Patrzę sobie na listę z zeszłego roku i widzę, że każda gra z TOP5 (a było ich sześć, a dlaczego sześć to zapraszam do tamtego tekstu) wygrałaby w tym roku…

Na szczęście udało mi się wybrać 10 tytułów, które umiliły nam narodową kwarantannę…

10 878 Wikingowie

Tegoroczną listę otwiera gra, która wydawała się w Polsce być niewydawalną. Wojenny tytuł, od Academy Games z serii Birth of… to coś, o czymś jeszcze niedawno moglibyśmy tylko pomarzyć. W tym przypadku popularny w Polsce temat wikingów i spora ilość plastiku w dobrej cenie pozwoliły ufundować się grze na zagramw.to. Sam tytuł to niezwykle przyjemna seria potyczek pomiędzy najeźdźcami z północy i anglosaskimi mieszkańcami osad. Jest w tym olbrzymia losowość, która występuje nawet w niezwykle istotnym momencie wyboru kolejności w turze, ale ma to swój niewątpliwy urok. Gra się w to bardzo dobrze i nawet moja niewojenna małżonka chętnie zasiadała do tego tytułu. Szkoda tylko, że w Polsce wydano akurat 878, a nie dużo lepsze 1775, czy 1754. Pełna recenzja do znalezienia w tym miejscu.

9 Everdell

Everdell to gra, której nie powinno tu być. Wydawnictwo Rebel planowało premierę na okres przedświąteczny poprzedniego roku. Niestety w 2019 mieli sporego pecha i Everdell pojawiło się w sklepach dopiero w styczniu 2020. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – dzięki temu możemy w tym miejscu docenić tę piękną (wykonaniem) i ciekawą (mechanicznie) grę. Co prawda, nie ma tutaj niczego odkrywczego – budujemy sobie miasto za pomocą kart i optymalizujemy użycie naszych workerów. Z każdą kolejną porą roku mamy tych pracowników więcej, także nasze możliwości się zwiększają, a nie zmniejszają (tak, tak, piję do Na Skrzydłach). Ciekawym mechanizmem jest asynchroniczne kończenie tych pór roku, co może spowodować, że cześć graczy gra ciągle pierwszą rundę, a ktoś szybki szykuje się już do trzeciej. Everdell to fenomenalny gateway, który sprawdza się w każdym składzie osobowym.

8 Watergate

Lucky Duck Games Polska weszło na polski rynek gier planszowych z przytupem. Firma była już rodzimym graczom znana z serii Kronik Zbrodni, wcześniej wydawanych przez FoxGames, ale to Watergate było hitem oficjalnie rozpoczynającym obecność Kaczek na polskim rynku. Była też Nova Luna, ale przez grzeczność nie będziemy jej tutaj wspominać. Watergate to kolejna gra, którą raczej kojarzymy z grupą Planszowe Gry Wojenne, niż z głównym nurtem gier planszowych w kraju. To dwuosobowy Card Driven Game, będący swego rodzaju mini-Churchillem, na takiej samej zasadzie jak Żelazna Kurtyna jest mini-ZimnąWojną. Przeciąganie liny między dwoma graczami, konieczność wyczucia idealnego momentu na zagranie karty i bardzo dobrze przeniesiony na planszę klimat afery Watergate to świetne połączenie. W recenzji gra zdobyła mocne 8,5, a kto jest chętny zapoznać się z dokładniejszym opisem, znajdzie go w tym miejscu.

7 On Mars

Przyznam szczerze, że w pierwszej wersji listy On Mars się na niej nie znalazł. Wszystko dlatego, że jest to dość problematyczny do wytłumaczenia tytuł, który kilka długich miesięcy przeleżał w zapomnieniu na półce. Na szczęście, zdecydowaliśmy się w niego zagrać – i to w  idealnym, trzyosobowym składzie. Szkoda, że tyle czasu po niego nie sięgaliśmy. Sama gra jest przystępna mechanicznie, a podział planszy na orbitę i planetę działa bardzo dobrze. Doceniam klimat hard s-f w całym tym projekcie, który jest zdecydowanie lepszy niż w Pierwszych Marsjanach. Jest to nasz pierwszy tytuł Vitala Lacerdy, a na półce czeka cały czas Kanban EV. Tym, co mnie w On Marsie zastanawia jest brak skomplikowania i głębi. W gruncie rzeczy mamy tu do czynienia z dobrym Euro, z ciekawym elementem semi-koooperacji. Zupełnie nie czuję tu obcowania z geniuszem autora, w przeciwieństwie do Wallace’owych Brassów, Chvatilowego TTA, czy Jensenowego Dominant Species. Po tak chwalonej grze, tak chwalonego Lacerdy, spodziewałem się dużo więcej.

6 Barrage

Czas na pierwsze pochwały w stronę Simone Lucianiego i włoskiej szkoły tworzenia gier. Często chwali się niemieckich autorów eurogier – każdy zna Stefana Felda, Uwe Rosenberga, czy Alexandra Pfistera (tak, wiem, jest Austriakiem). Tak samo z francuskimi autorami – Bruno Faidutti, czy Bruno Cathala to panowie szeroko rozpoznawalni. O Włochach mówi się rzadziej, ale sam Luciani to autor aż pięciu gier w TOP 100 rankingu BGG. Dla porównania Rosenberg ma tam 7 tytułów, Pfister 3, Feld i Cathala po 2, a Faidutti żadnej. Barrage jest jednym z tych wysoko ocenianych tytułów, a jeśli chodzi o poziom rozbudowania i skalę gry to myślę, że można go porównywać z Brassami Martina Wallace’a. Jest to gra, w której należy myśleć na kilka kroków naprzód, strategicznie planować całą rozgrywkę i rozsądnie korzystać z zawsze zbyt skąpych zasobów. Mechanicznie gra mnie zachwyciła, ale niestety była zbyt ciężka dla moich współgraczy. Drugim problemem Barrage jest… ogrom miejsca, które ta gra zajmuje. W domu mamy naprawdę duży stół, szeroki na metr, a jednak ledwo się z Barragem mieścimy. Zabawny paradoks – gra ląduje na szóstym miejscu w rankingu roku 2020, a my prawdopodobnie nigdy w nią już nie zagramy…

5 Dylematy Króla

Na piątym miejscu gra, która miała potencjał na zwycięstwo w całym rankingu. Legacy, o prowadzeniu królestwa, oparta na lubianej przeze mnie grze na telefony. Kampania zaczynała się wybitnie: masa fabularnych wyborów, królestwo na skraju wojny, pogłoski o czarach, szykowanie ekspedycji handlowej, pierwsze ślady zarazy… Niestety – jak to zwykle z legacy bywa – im dalej w las, tym gra nas coraz bardziej męczyła. Ona jest po prostu zbyt ambitnym projektem, który nie był w stanie przeskoczyć poprzeczki, który sam sobie zawiesił. Nie rozumiem po co w grze występuje dwanaście rodów, skoro skupiamy się na sześciu wątkach. Można było dopieścić te sześć fabuł i przykleić je do tych sześciu rodzin i dać każdemu graczowi poczucie wyjątkowości jego stronnictwa. Realnie wątki rodowe albo były pomijalne, albo irytowały przypadkowością pewnych kluczowych wyborów. Ostatecznie każdy dbał o punkty zwycięstwa w konkretnej rozgrywce, a reszta schodziła niestety na drugi plan. Dylematy Króla p0pełniają też inny tradycyjny błąd gier legacy: przekombinowały z mechanizmem kończenia gry. Nie chcę tutaj spoilerować, ale z perspektywy czasu było to równie dziwne jak finalna partia SeaFalla… Zdania nie zmieniam – gry legacy to ślepy zaułek w rozwoju gier planszowych, ale ja i tak dalej będę w nie grał. Aeon’s End Legacy już czeka na półce.

4 Kroniki Zbrodni 1400

O Kronikach Zbrodni napisaliśmy już tyle, że teraz będę się powtarzać. To całościowo najlepsza seria gier detektywistycznych, która w naszym domu wygrywa ze wszystkimi Sherlockami, Detektywami, czy grami Escape Roomowymi. Kroniki Zbrodni 1400 są lepsze od swojego pierwowzoru, ale niestety gorsze od wersji Noir. Brakuje mi możliwości wykonywania akcji specjalnych Sama Spadera, a sam klimat średniowiecza jest zdecydowanie mniej wyczuwalny niż tytułowego Noir. Nie zmienia to faktu, że Kroniki Zbrodni 1400 to wciąż niesamowicie przyjemna rozgrywka, a przeszukiwanie miejsca zbrodni w wirtualnej rzeczywistości jeszcze długo nie przestanie nas bawić. Z niecierpliwością czekam na kolejne tytuły z serii Millenium, a moje wrażenia z ogrywania wersji przedkickstarterowej 1400 możecie przeczytać w tym miejscu. Tylko tego Sama Spadera brak…

3 Marco Polo II

Wracamy do włoskiej szkoły tworzenia gier planszowych i Simone Lucianiego. Tym razem na tapet trafia druga edycja dobrze przyjętego Marco Polo. Tej gry, którą stworzył z innym włoskim autorem, którego imienia nie można wymawiać. Druga edycja Marco Polo to – parafrazując klasyka – gra ta sama, ale nie taka sama. Zarówno Podróże… jak i W Służbie Khana mają ten sam trzon mechaniczny – podróżujemy po mapie, płacąc za ruchy zasobami, realizujemy kontrakty i wykorzystujemy zdolności specjalne mijanych miast. Piękno nowej edycji tkwi jednak w szczegółach. Tym razem mamy dostęp do większej ilości zasobów, dzięki czemu możemy zrobić dużo więcej. Koniec z wielorundowym tkwieniem tuż za polem startowym. Nigdy więcej skojarzeń z jakimś wciągającym naszego podróżnika bagnem, które nie pozwala nam zrobić nawet kroku. Marco Polo zrzuciło króciutką kołderkę i zmieniło się w bardzo przyjemne euro, gdzie możemy realizować założoną strategię, bez panicznego lęku o ostatnie posiadane wielbłądy. W ostatnich latach coraz bardziej cenię sobie przystępność i szybkość rozgrywki, a Marco Polo II poszło właśnie w tym kierunku. Gdyby ktoś mnie zapytał, która gra na rynku potrzebuje drugiej edycji, to o Marco Polo bym nawet nie pomyślał. Włosi na szczęście wpadli na to sami i odrobinę uratowali 2020 w segmencie gier euro.

2 Maracaibo

Tak jak Uczta dla Odyna jest zbiorem najlepszych pomysłów Uwe Rosenberga, wymieszanym i niewstrząśniętym, zapakowanym w jedno pudło, tak Maracaibo spełnia podobną rolę w twórczości Alexandra Pfistera. Ciężko nie zauważyć inspiracji genialną Mombasą, dobrym Blackoutem, czy powszechnie kochanym Great Western Trail. Jednocześnie gra posiada własną tożsamość – zarzut odcinania kuponów od minionych sukcesów można od pana Pfistera zdecydowanie oddalić. Co więcej poza samym trzonem mechanicznym w pudełku czeka na nas fabularna kampania, połączona z mini-Legacy! To kolejna próba Alexandra Pfistera podejścia do tego tematu, wcześniej mogliśmy to obserwować w świecie O Mój Zboże. Niestety Austriak popełnia po raz kolejny ten sam błąd. Owszem dzięki fabularnej kampanii chce się grać kolejne partie, a zmienne warunki i nowe elementy zmniejszają powtarzalność kolejnych partii Maracaibo. Z drugiej strony sama historia jest naprawdę słaba, a gorsze od niej jest tylko fatalne wykonanie jej elementów. Irytował mnie również niepotrzebnie długi setup, co jest pewnym znakiem czasów… Co ciekawe Maracaibo jest już na 37. miejscu w rankingu BGG, a tak wysokie miejsce dla tego tytułu lekko mnie szokuje. Gra jest bardzo dobra, ale nie wybitna co opisałem w zeszłorocznej recenzji.

1 Nieustraszeni Normandia

Na pierwszym miejscu gier wydanych w Polsce w 2020 roku znajduje się gra wojenna! Taktyczne starcia amerykańskich i niemieckich plutonów w Normandii zyskały sporą popularność w kraju i trymfują w tegorocznym rankingu. Owszem Nieustraszeni idą na dalekie uproszczenia jak na bycie przedstawicielem swojego gatunku – nie sprawdzamy tutaj linii wzroku, nie wyliczamy modyfikatorów, nie kombinujemy z zasięgiem strzałów, nie zostajemy zasypanie masą żetonów. Jest to porządne CDG, z prostym systemem tworzenia talii i jeszcze prostszą metodą rozstrzygania starć za pomocą kostki k10. Wszystko jest podane w tak przystępny i angażujący sposób, że nie sposób się od Nieustraszonych oderwać. W tytuł ten grałem zarówno z zaawansowanymi wojennikami jak i z planszowymi żółtodziobami i każdy bawił się równie dobrze. Nieustraszeni to czysta zabawa dla kogoś kto lubi klimat drugiej wojny światowej, a jednocześnie nie ma ochoty na przebijanie się przez kilkadziesiąt stron instrukcji, kilkaset podpunktów wyjątków i spędzenia ośmiu godzin nad jednym starciem. Do mojej oceny końcowej w recenzji możecie w wypadku polskiej edycji spokojnie dodać 0,5 punkta za lepszej jakości elementy w pudełku.

0 Twilight Imperium 4ed: Proroctwo Królów

Z zasady nie umieszczam dodatków na liście top 10 gier wydawanych w danym roku. Dlatego nie mogłem wpisać najważniejszego produktu planszowego, który ukazał się na naszym rynku w 2020. Był nim bez wątpienia Proroctwo Królów do Twilight Imperium 4. Dodatek zaadresował niemalże każdy zarzut, który miałem do podstawowej wersji czwartej edycji Twilighta. Nowe cele są ciekawsze, systemów jest wreszcie więcej, w glorii i chwale powróciła eksploracja, niespodziewanie przywrócono liderów do akcji, a każda rasa dostała swoje mechy. Wreszcie czwarta edycja jest epicka, wreszcie jest tutaj co robić, a każda gra jest wyraźnie inna od poprzedniej. Najtańszy ten dodatek nie jest, ale dla naprawdę satysfakcjonującej rozgrywki jest on niezbędny. Gdybym mógł dałbym Proroctwu Królów tytuł gry roku. Ponieważ na tak daleko idący krok w zasady swojej topki nie chcę iść to uznajmy PoK za planszowy produkt roku 2020. Twilight Imperium 4 wreszcie zasługuje na ocenę 10/10 i wygląda tak jak powinien już w dniu swojej premiery.