Spartakus: Krew i Zdrada
Około setnego roku przed naszą erą urodził się człowiek znany dziś jako Spartakus. Dezerter z rzymskiej armii, rozbójnik, trener i aktywny gladiator w Ludusie z Kapui. Znany w historii jako przywódca największego powstania niewolników w historii starożytnego Rzymu. W ciągu dwóch lat jego stutysięczna armia siała śmierć i zniszczenie na terenie Półwyspu Apenińskiego. W efekcie tych wydarzeń w Rzymie zaszła masa zmian kulturowych i politycznych.
Temat Spartakusa wielokrotnie trafiał na ekrany. Wersja Stanleya Kubricka z 1960 roku ma dziś niemal legendarny status. Duża część publiczności zna jednak serialową adaptację z 2010 roku, którą wyprodukowała stacja Starz. Andy Whitfield, Lucy Lawless, John Hannah, czy Peter Mensah szybko zyskali popularność i atencję wśród krytyków i publiki.
Spartakus Krew i Piach jest z kolei egranizacją serialu i pierwszą grą, którą wypuściła na rynek, nieznana wtedy firma, Gale Force Nine. Dziś powinniście ją dobrze kojarzyć z Firefly: The Game, Tyrants of the Underdark, czy Star Trek Ascendancy, ale w 2012 roku był to dla branży szok.
Przybliżenie gry
Spartakus to karciano-planszowa gra, przeznaczona dla trzech do czterech graczy i w dużej mierze oparta na negatywnej interakcji. Dodatki pozwalają rozegrać partię siedmioosobową ale może on trwać naprawdę długo i jest raczej wariantem ekstremalnym. Gra ma dwa aspekty: pierwszy to zarządzanie swoim Ludusem, kupowanie do niego gladiatorów i niewolników, zagrywanie kart intryg i reakcji w celu zdobycia jak największej ilości punktów wpływów. Drugim aspektem są same walki gladiatorów, które posiadają własną mechanikę i są rozgrywane na podzielonej na heksy arenie. Krew leje się często, gladiatorzy tracą życie, niewolnicy przechodzą z rąk do rąk, a nóż wbity w plecy to coś normalnego. Co takiego ma w sobie Spartakus, że rozkochał w sobie graczy na całym świecie?
Elementy gry
Jeśli chcecie zobaczyć dokładny przegląd elementów zapraszam do moich unboxingów podstawki i dodatków Spartakusa. Tutaj pokrótce przedstawię zawartość gry od Gale Force Nine.
W grubym pudełku znajdujemy masę świetnej jakości kart, figurek i żetonów. No może te ostatnie mogły być wykonane trochę lepiej, ale nie ma co narzekać. Podstawowa gra daje nam do dyspozycji czterech Dominusów – Batiatusa, Soloniusza, Glabera i Tuliusza. Dzięki dodatkom możemy wcielić się w Sepiusza, Waryniusza i Klawiusza. Fani serialu powinni być zachwyceni, zwłaszcza że twórcy oddali do naszej dyspozycji masę gladiatorów i niewolników, znanych z wersji telewizyjnej. Poza Spartakusem i Kriksosem, możemy kupić do swojego Ludusu Aszura, Gannikusa, Varro, czy Onomeasa. Pojawia się nawet Bestia z otchłani. Gladiator musi mieć czym walczyć, więc gra oferuje nam sporo kart ekwipunku – od oszczepów i gladiusów, przez hełmy i topory, aż po kule na łańcuchu. Grafiki na kartach są kadrami z serialu i osobiście taki zabieg pochwalam. W celu walki na arenie, do dyspozycji graczy, oddano figurki gladiatorów. Są wykonane dobrze i ładnie prezentują się na planszy, która jest stylizowana na kapuijską arenę. Oczywiście Gale Force Nine nie byliby sobą gdyby nie zaopatrzyli nas w worek kostek, w trzech różnych kolorach. Sercem gry są jednak karty intrygi, które zapewnią nam fundusze na zakup gladiatorów, punkty Wpływów w celu wygrania gry i – przede wszystkim – szkodzą naszym przeciwnikom. Ogółem gra wykonana jest bardzo dobrze, a stosunek jakości do ceny w przypadku podstawowej wersji jest naprawdę wysoki.
Jak w to się gra?
Na początku gry każdy z graczy wybiera jednego z dostępnych Dominusów. Każdy ma dwie zasady specjalne, początkowy układ gladiatorów, niewolników i strażników, a także startowe zasoby złota i odpowiadające mu żetony Ludusu. Gracze wspólnie ustalają startowy poziom punktów wpływu – domyślnie jest to cztery, dłuższa rozgrywka rozpoczyna się od jedynki, a krótsza od siódemki. Posiadana liczba wpływów określa limit kart na ręce, zdolność używania konkretnych kart, a także – w wypadku używania Węży i Wilka – możliwość ogłoszenia Prymaliów.
Faz w grze mamy cztery:
- Faza utrzymania – odświeżamy wszystkie zużyte w poprzedniej rundzie karty, leczymy obrażenia z naszych rannych gladiatorów (co ważne nasz wojownik może starożytnych zabiegów medycznych nie przeżyć), a także przeprowadzamy bilans, czyli od liczby naszych niewolników odejmujemy liczbę naszych gladiatorów. Różnica bilansu to, w wypadku wyniku dodatniego, nasz zysk, a w wypadku wyniku ujemnego, liczba złota, które musimy oddać do banku.
- Faza Intrygi – główna faza rozgrywki. Każdy gracz dobiera trzy karty i w kolejności od osoby posiadającej znacznik Gospodarza, zagrywamy wszystkie kart intrygi, które chcemy użyć w tej rundzie. Karty te dzielą się na Plany, Reakcje i Strażników. Każda karta ma określoną wymaganą liczbę punktów wpływu. W dodatkach dochodzą karty, które nie mają stałych wymagań, a jedynie każą nam posiadać ich więcej lub mniej od przeciwnika, wobec którego chcemy ich użyć. Jeśli gracz nie jest w stanie spełnić wymagań, to może poprosić innych Dominusów o pomoc. Co ważne raz udzielonego wsparcia nie można już wycofać po zobaczeniu karty i określenia jej celu! Może się okazać, że wsparliście innego Dominusa w ataku na wasz Ludus… Przed takimi zdradzieckimi zapędami chronią karty Reakcji i Strażników, które pozwalają nam reagować na akcje przeciwników i bronić się przed ich zagrywkami. Kart których nie potrzebujemy możemy się pozbyć, sprzedając je do banku.
- Faza Targu – wpierw gracze mogą sprzedawać i wymieniać karty między sobą. Gdy wszyscy stwierdzą, że nie chcą już tego robić, wybieramy tyle kart z talii Targu ilu mamy graczy i kładziemy je zakryte na środku stołu. Po kolei będziemy odkrywać jedną kartę i wszyscy gracze będą ją w ciemno licytować. Przy remisie należy przeprowadzić kolejną rundę licytacji. Kartę uzyska osoba, która łącznie zalicytuje największą liczbę monet, lub karta zostanie odrzucona, jeśli wszyscy licytujący zaoferują zero złota w jednym momencie. Na koniec, w analogiczny sposób, licytujemy znacznik Gospodarza.
- Faza Areny – Gospodarz otrzymuje jeden punkt Wpływów w nagrodę za organizację igrzysk i zaprasza pozostałych Dominusów do wzięcia w nich udziału. Inny Dominus może odrzucić zaproszenie, ale okryje się wtedy hańbą i straci jeden punkt Wpływów. Jeśli jednak je przyjmie, to wystawia swojego gladiatora do walki i zapewnia mu ewentualny ekwipunek. Jeśli gladiator posiada żetony zaszczytu to jego właściciel otrzymuje dwie złoty monety za każdy taki żeton. Jeśli gramy z dodatkiem to istnieje możliwość ogłoszenia Prymaliów i wtedy zamiast dwóch walczących, będziemy świadkami walki drużyn dwuosobowych. Ważnym aspektem są zakłady bukmacherskie, gdzie możemy obstawiać wygraną konkretnego wojownika, ale także ewentualną ranę lub wręcz dekapitację dowolnego z uczestników. Każdy gladiator posiada statystyki ataku, obrony, a także szybkości. Szybkość pozwala nam uzyskać inicjatywę w walce (polecam blue dice variant z BGG), a także określi liczbę pól, które możemy przemierzyć w trakcie ruchu. Tura gracza w walce to ruch i atak swoim gladiatorem – co ważne możemy zdecydować o kolejności tych działań. Atak polega na rzuceniu kostkami czerwonymi, a obrona czarnymi. Układamy kostki w pary, od najwyższej do najniższej i porównujemy, czy wartość na czerwonych jest wyższa niż na czarnych, tudzież jeśli czerwonych jest więcej, to czy w pustych parach atakującemu udało się uzyskać wynik 3+. Każdy sukces atakującego powoduje utratę kostki obrońcy. Gdy gladiator zostanie tylko na dwóch kostkach to przegrywa walkę i jest zdany na łaskę i niełaskę Gospodarza. Zostając na jednej kostce jest on ranny, a tracąc wszystkie kostki w walce zostaje zdekapitowany. Właściciel zwycięskiego gladiatora otrzymuje punkt wpływów, a Gospodarz decyduje, czy należy dobić przegranego. Co ważne zwycięski gladiator otrzymuje żeton zaszczytu, a trzy takie żetony oznaczają, że gladiator staje się Mistrzem (co daje jego właścicielowi punkt Wpływu i sześć złotych monet przy wystawieniu go na arenę), którego zabicie przez Gospodarza oznacza wściekłość ludu i stratę punktów Wpływu u decydenta.
Po zakończeniu Fazy Areny, wracamy do Fazy Utrzymania, a osoba posiadająca żeton Gospodarza będzie pierwszym graczem. Gramy tak długo, aż jeden z graczy nie uzyska dwunastu punktów Wpływu na koniec dowolnej z faz.
Klimat
Klimat w Spartakusie jest niesamowity. Ktokolwiek oglądał serial stacji Starz, ten bardzo szybko stwierdzi, że całość tej gry jest idealną egranizacją, tego co widzieliśmy na małym ekranie. Intryganctwo Dominusów, brutalność walk na arenie i wszechobecna władza Wpływów i pieniądza. Na tym opierały się dwa najlepsze sezony serialu, czyli pierwszy i jego prequel, a twórcom udało się to uchwycić perfekcyjnie.
Mechanika została świetnie dopasowana do realiów Spartakusa. Arena jest tylko środkiem do zwycięstwa, a nie celem samym w sobie. Jednocześnie posiadanie świetnego gladiatora nic nikomu nie da, jeśli nie będzie w stanie wystawić go do walki. Tutaj trzeba zapewnić sobie silną pozycję w każdej fazie, żeby być w stanie uzyskać przewagę nad resztą stawki. Co ważne osoba, która wysunie się na widoczne prowadzenie, może się spodziewać tylu noży w plecy, ile spotkało Juliusza Cezara w ostatnich minutach jego życia.
Każda karta w grze jest przemyślana i oparta na serialu. Ręka Licynii, która pozwala zmusić innego Dominusa do poparcia twojego planu, a Gość z Rzymu daje dodatkowy punkt Wpływów. Jest to świetne oddanie wydarzeń, które w występowały w serialu. Warto podkreślić silne karty w stylu spisku, który daje dwa punkty Wpływu zagrywającemu go Dominusowi, ale wymaga szesnastu punktów Wpływu, czyli współpracy dwóch lub więcej graczy dla zagrania takiej karty.
Każda umiejętność gladiatora, każda zdolność niewolnika, karta, czy specyfika konkretnych Dominusów są sensownym przeniesieniem danych postaci, czy wydarzeń z serialu prosto na nasze stoły. W kwestii klimatycznej Gale Force Nine jest firmą, która powinna być stawiana za wzór innym producentom.
Podsumowanie
Spartakus jest grą wydaną porządnie. Świetne inserty w pudełku, dobrej jakości karty i elementy, fenomenalne wykorzystanie licencji. Użyta kolorystyka buduje klimat i przyciąga wzrok. O ile podstawka jak na obecne standardy jest grą tanią, to relatywny koszt dodatków jest już trochę większy, zwłaszcza w wypadku Cienia Śmierci.
Gra posiada proste i łatwo przyswajalne zasady. Jest to ten typ rozgrywki, w której bardzo dużo dzieje się nad stołem. Warto podkreślić, że nie jest to gra dla wszystkich, gdyż jest w stu procentach nastawiona na negatywną interakcję. W tej kategorii nawet osławiona Gra o Tron nie ma startu do omawianego tu Spartakusa. Ja osobiście jednak ten konkretny typ rozgrywki uwielbiam i uważam, że każdy kto lubi gry planszowe promujące zdrady i cwane zagrywki, powinien Spartakusowi dać szansę.
Co ważne poza grą nad stołem, jest to mechanicznie dobra planszówka. System wspierania planów funkcjonuje świetnie i wprowadza nutkę niepewności w grze. Podział na Fazę Intrygi, Targu i Arenę wymaga od nas umiejętności strategicznych, licytacyjnych i taktycznych. Pewnie gdyby każda z tych mechanik była jedyną zastosowaną w planszówce, to gra byłaby mocno średnia, ale połączone i wymieszane tworzą tytuł wyjątkowy. Walka jest bardzo losowa, ale przy takiej ilości rzutów kostkami, decyduje jednak statystyka i umiejętności wykorzystywania własnej przewagi. Prymalia są już w ogóle genialne i naprawdę widowiskowe.
Gra posiada dwie realne wady. Pierwsza jest mała, zwykle nie występuje, ale wskazuje na problem mechaniczny. Przy dwóch porównywalnych gladiatorach, żaden z nich nie będzie chciał jako pierwszy podejść do przeciwnika i go zaatakować. Może się to skończyć nieskończonym tańcem, dookoła centrum areny i brak mechanizmu irytacji tłumu, zmuszającego dwójkę gladiatorów do walki, może okazać się bolesny. Drugą, w moim mniemaniu poważniejszą wadą Spartakusa, jest czas rozgrywki. Zwykle trwa on około trzech godzin w wypadku rozpoczęcia od czterech punktów, ale zdarzyło mi się wziąć udział w czteroosobowej partii, trwającej ponad pięć godzin. W takim czasie to ja jednak wolę zagrać w Twilight Imperium 3.
Poza podstawową wersją, Games Factory wydało na naszym rynku także dodatki Węże i Wilki i Widmo Śmierci. Ten pierwszy jest dla mnie obowiązkowym zakupem. Więcej gladiatorów, niewolników, różnorakich zdolności i ciekawych intryg, zdecydowanie zwiększa różnorodność rozgrywki. Prymalia to świetny pomysł, angażujący w walkę cztery różne osoby naraz. Dwa dodatkowe Ludusy są ciekawe i gra się nimi w inny sposób, niż tymi czterema z podstawki. Przechwałki i festiwale, wprowadzone przez Widmo Śmierci są ciekawym uzupełnieniem, ale nie są niezbędne. Te pierwsze pozwalają nam w ryzykowny sposób wzmocnić naszego gladiatora, a te drugie pozwalają nam zorganizować Prymalia z ciekawymi zasadami specjalnymi.
Werdykt
Uwielbiam Spartakusa. Jest to jedna z najlepszych gier opartych na negatywnej interakcji i czołowa egranizacja jaką mamy dostępną na rynku. Zastosowane mechaniki są bardzo proste, ale działają dobrze. Tym co czyni tę grę wyjątkową jest wszechobecny klimat. Spiski, intrygi, szczyny w owsiance i dobijanie zrozpaczonego Dominusa – tutaj to standard. Trochę szkoda, że polska wersja jest minimalnie ugrzeczniona (cytat z Gannikusa…), ale i tak oferuje te same odczucia co angielski oryginał. Niestety czas rozgrywki jest powodem, dla którego Spartakus nie ląduje na moim stole tak często jak na to zasługuje. Na pewno nie pomaga też fakt, że żona gry o aż tak negatywnej interakcji zwyczajnie nie lubi. Moja ostateczna ocena to 8,5 – gra jest bardzo dobra i zdecydowanie namawiam Was do rozegrania partii. Jeśli komuś nie przeszkadza długi czas rozgrywki i poszukuje gry o wybitnie negatywnej interakcji, to spokojnie może dodać jeden do końcowej oceny.