Kontrowersyjne tematy, a cenzura w grach planszowych

Niedawno na Facebooku rozgorzała dyskusja na temat prezentowanej w Norymberdze gry Escobar. Część dyskutujących zastanawiała się, czy gry o takiej tematyce powinny się w ogóle ukazywać. Kilka osób wręcz kategorycznie stwierdzało, że absolutnie nie powinno się wydawać takich tytułów. Dziś przeczytałem negatywną opinię o Wydawnictwie Phalanx, które „zrobiło grę o naziolach w ubootach”. Osobiście uważam, że temat jest złożony, ale nijak nie widzę uzasadnienia dla historycznej cenzury w grach planszowych. Postaram się odrobinę przybliżyć Wam mój pogląd na tę sprawę.

Escobar

Tak jak wspomniałem cała dyskusja rozpoczęła się od tematu zbliżającej się premiery gry o Pablo Escobarze. Przyznam, że nie znalazłem informacji o tej grze na BGG, także nie jestem w stanie odnieść się do jej mechaniki. Ogólnie jednak zarzuty polegały na promowaniu zbrodniczej osoby Pablo Escobara i jego kryminalnej działalności. Cała gra powstała na fali popularności serialu Narcos i pewnie ma być próbą monetyzacji tego sukcesu. Z pewnością musiałaby traktować o produkcji i sprzedaży narkotyków, przemycie broni, kontroli terenu za pomocą silnej ręki narkotykowego bossa, a także uderzenia w cywilną populację kraju. Najpierw miałem stwierdzić, że tworzenie gry Euro w takiej tematyce jest błędem, ale z drugiej strony czym to się różni od Ojca Chrzestnego? W grze z Marlonem Brando na każdej karcie dokonujemy wymuszeń, pierzemy pieniądze, sprzedajemy nielegalny alkohol, mordujemy przeciwników, czy korzystamy na rozprowadzaniu narkotyków. Tylko dlatego, że gra jest na podstawie legendarnego filmu to nikomu to nie przeszkadzało…

Gry o konfliktach

Tutaj jednak możemy pójść trochę dalej. Pamiętam głośną sytuację kilka lat temu, gdy mocno krytykowano grę Ukrainian Crisis o konflikcie, który doprowadził do wybuchu wojny w Donbasie . Brian Trian (znany między innymi z A Distant Plain i Colonial Twilight) stworzył tytuł, który zwracał dużą uwagę na całe tło polityczne i medialne tamtych wydarzeń, a rozwiązanie militarne nie było w nim koniecznością. Oczywiście w tamtym momencie mieliśmy do czynienia z historią dziejącą się na naszych oczach, ale z drugiej strony, czy mamy problemy z grami umiejscowionymi w czasie wojny w Afganistanie, czy Iraku? Pamiętajmy, że nadal żyje sporo osób które przetrwały Drugą Wojnę Światową, a jednak tematyka ta w grach planszowych i komputerowych jest niesamowicie popularna. Jeśli tylko nie dochodzi w nich do dramatycznych przekłamań historycznych, to większość graczy nie ma z nimi problemów. Jakie są czynniki pozwalające wydać gry o konfliktach? Czas który upłynął od danych wydarzeń? Odległość geograficzna? To co dzieje się w Ameryce Południowej już nas nie boli?

O tych osobach gier nie powinno być!

Kolejnym pomysłem na cenzurowanie gier jest lista zakazanych osób, o których nie powinno się robić gier. Tutaj najczęściej przywołuje się Adolfa Hitlera. Argumentuje się, że zrobienie gry z Führererem jest promowaniem nazizmu, może prowadzić do wynaturzeń i spaczenia psychiki graczy. Na chwilę załóżmy, że zgadzam się z tezą jakoby Hitler był największym uosobieniem wszelkiego zła dwudziestego wieku, ale w takim razie co z Józefem Stalinem? Przecież pod jego rządami w Związku Sowieckim i na terenach podbitych przez Armię Czerwoną zginęły miliony ludzi. Rozstrzelanych, zagłodzonych, wywiezionych do łagrów, czy ginących z powodu wszechobecnych chorób i fatalnych warunków do życia. Co z Fidelem Castro i Che Guevarą? Czy powinniśmy tworzyć gry z Maksymilianem Robespierrem? Możliwe, że jesteście w stanie się zgodzić, że w powszechnej świadomości ludzie ci uchodzą za zbrodniarzy i z tego powodu nie powinno się o nich tworzyć gier. Co jednak z Winstonem Churchillem? Znany angielski polityk, uważany za jednego z najwybitniejszych premierów Wielkiej Brytanii i jeden z głównych przywódców aliantów w czasie wojny. Czemu zestawiłem go z pozostałymi wspomnianymi tu postaciami historycznymi? Ponieważ Churchill odpowiadał za wszelkie naloty dywanowe na niemieckie miasta. Masa cywilów została zamordowana podczas bombardowań Hamburga, Berlina, czy Drezna. Nie oceniam tutaj słuszności tych działań i ich strategicznego uzasadnienia. Fakt pozostaje faktem – Churchill odpowiadał za bombardowanie cywilnej populacji Niemiec i gdyby III Rzesza wygrała wojnę, to Winston zostałby osądzony w brytyjskim odpowiedniku procesu norymberskiego…

Problemy z prawdą historyczną

Dyskusja o historii nie jest prosta. Zawsze punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Patrząc od strony aliantów zachodnich przewrót von Stauffenberga był aktem dobra w brutalnych realiach III Rzeszy. W końcu chciał obalić złego Hitlera i zakończyć wojnę z Wielką Brytanią. Jednakże ten sam von Stauffenberg był fanatycznym nazistą, nienawidzącym Polski i nie zamierzającym zmieniać polityki Rzeszy wobec podbitych terenów. Jego opinię o naszych dziadkach można wysnuć na podstawie listu z 1939 roku, w którym pisał tak:

Ludność to niesłychany motłoch, tak wiele Żydów i mieszańców. To lud, który czuje się dobrze tylko pod batem. Tysiące jeńców wojennych posłuży nam dobrze w pracach rolniczych.

Przypomnę, że mówimy o bohaterskim oficerze, którego w filmie Walkiria grał Tom Cruise. W powszechnej świadomości jest postacią niemalże krystaliczną, ale źródła historyczne świadczą o czymś innym. Kto – zakładając cenzurowanie gier planszowych o zbrodniarzach – byłby więc w stanie określić czy o von Stauffenbergu powinny być tworzone gry planszowe?

Zapominanie historii drogą donikąd

Może więc nie powinniśmy w ogóle tworzyć gier historycznych? Pominąć wszystkie znane nam z podręczników postacie, nie dotykać żadnych wydarzeń ważnych dla dziejów Polski i świata? W ten sposób niewątpliwie unikniemy wszelkich problemów, nikt nikomu nie zarzuci szerzenia totalitarnych i zbrodniczych poglądów, a młodzież nie będzie narażona na kontakt z kontrowersyjnymi tematami.

Pomijając fakt, że w takim wypadku nie powinniśmy również tworzyć żadnych gier w tematykach mafijnych, przestępczych i tym podobnych, to nie jestem również w stanie zgodzić się na zaprzestanie tworzenia gier historycznych. Jest to bezsensowne działanie prowadzące do zapomnienia historii, a w ten sposób skazujemy się na jej powtórzenie. Największą wartością dodaną podczas obcowania z grami wojennymi jest właśnie możliwość pogłębienia własnej wiedzy historycznej, zarówno poprzez samą rozgrywkę, jak i książki w tematyce, która nas dzięki tym tytułom zainteresowała.

Wymazywanie pewnych kontrowersyjnych wydarzeń z dziejów świata zawsze było popularne. Nie jest to czas i miejsce na wymienianie konkretnych przykładów. Gry planszowe nie powinny jednak iść tą drogą i pozwalać się cenzurować. O historii powinno się mówić dużo i wszędzie. Nawet gra o Escobarze może pokazać skutki jego zbrodniczych działań dla szeregowego cywila w Kolumbii. Może ona skłonić gracza do jakichkolwiek przemyśleń. Z drugiej strony nie musi nic takiego się dziać i nadal nie będzie to powodowało problemów. Czy wrzucanie gangsterów do rzeki Hudson w Godfatherze powoduje, że gracze wstają od stołów i podstawiają samochody pułapki na ulicach polskich miast, czy biorą się za handlowanie narkotykami? Za dużo w dzisiejszych czasach rzeczy podciągamy pod propagowanie negatywnych wzorców, a gra planszowa – nawet o kontrowersyjnym temacie – takim dziełem nie jest.

GMT Games – wzór do naśladowania

Dla mnie absolutnymi mistrzami tworzenia gier o konfliktach jest amerykańskie GMT Games. Jest to firma, której główne siły produkcyjne idą w gry strategiczne i wojenne. Najbardziej znanym tytułem GMT jest prawdopodobnie Zimna Wojna, która przed dłuższy czas była jedynką w rankingu BGG. Gra w bardzo przystępny sposób przedstawia zmagania Wschodu i Zachodu na przestrzeni ponad 50 lat. Karty wydarzeń są oparte na najważniejszych momentach tego konfliktu, pojawiają się w nieprzypadkowych momentach, a na dodatek w samej instrukcji zostaje przybliżony ich kontekst historyczny. Wszystkie mechanizmy mają symulować najważniejsze czynniki występujące między dwoma siłami rozdzielonymi żelazną kurtyną. Piękny sposób na przybliżenie graczom historii XX wieku.

Innym przykładem tego, że GMT robi to dobrze jest seria COIN (COunterINsurgencies) traktująca o walkach rządów z partyzantami. Należą do niej wspomniane tutaj Andean Abyss o wojnie w Kolumbii, Cuba Libre o krwawej rewolucji Fidela Castro, A Distant Plain o okupacji Afganistanu, czy najnowsza część serii – Colonial Twilight o wojnie algierskiej. Jak widzicie tematyka jest dość aktualna i jak najbardziej pojawiają się w tych grach zbrodniarze, terroryści, masowe mordy, czy katastrofy humanitarne. Wystarczy jednak spojrzeć na bibliografię, żeby zrozumieć, że za tym wszystkim stoi masa żmudnej pracy. Dzięki wysiłkowi twórców możemy cieszyć się grami, które dbają o historyczną autentyczność i stanowią bardzo cenne źródło wiedzy.

Mógłbym wymieniać tytuły GMT Games jeszcze długo. Unconditional Surrender próbujące zmierzyć się z Drugą Wojną Światową w skali strategicznej. Trzyosobowy Churchill pozwalający wziąć udział między innymi w konferencji jałtańskiej. Here I Stand o szesnastowiecznym konflikcie w Europie Zachodniej, który wybuchł wskutek fali reformacyjnej na kontynencie i wyspach brytyjskich. Ciekawym przykładem jest jednak gra wojenna o… kampanii prezydenckiej USA w 1960 roku. Pojedynek Kennedy’ego i Nixona rozstrzygnie się na wiecach, w sferze medialnej i poprzez wypowiadanie się na tematy ważne dla Amerykanów jak obrona, czy finanse. Kluczowe będą debaty między dwoma kandydatami i aktywność w sam dzień wyborów. Żeby skutecznie grać musimy zrozumieć system wyborczy w Stanach, który różni się od tego co znamy w Europie. Świetna gra, która znacząco różni się od tych wcześniej wymienionych rodzajem konfliktu, ale nadal ma w sobie „to coś”. Tutaj dodam, że zwolennicy cenzury mogliby chcieć zakazać wydawać nawet takich gier biorąc pod uwagę skandale Kennedy’ego…

Polacy nie gęsi i gry o swojej historii też mają

Polska też może pochwalić się grami o swojej historii. Stworzone przez Martina Wallace’a Boże Igrzysko ma dziś status legendarnego białego kruka, ale muszę przyznać, że bardzo dobrze przybliżało dzieje Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Academy Games wydało dodatek do Conflict of Heroes nazwany Price of Honour, którego autorem był Michał Ozon z wydawnictwa Phalanx Games. Scenariusze kampanii wrześniowej cieszyły się sporą popularnością na świecie, a obecny na końcu instrukcji ostatni rozkaz generała Kleeberga bardzo dobrze przybliżył obcokrajowcom z jakimi problemami musiało mierzyć się Wojsko Polskie w 39′.

Academy Games wydało także międzynarodową wersję Orła i Gwiazdy, czyli Strike of the Eagle. Jest to prawdopodobnie najlepszy tytuł traktujący o wojnie polsko-bolszewickiej z lat 1919-1920. Tutaj mamy do czynienia z grą wojenną, która nie siliła się mocno na edukowanie gracza, ale jednak pokazywała mu mało znany na zachodzie temat powstrzymania marszu Armii Czerwonej na Europę, który odsunął w czasie komunizację Europy o 25 lat. Trzeba też wyróżnić starania Karola Madaja, który pod egidą IPN wydał między innymi trylogię o polskich lotnikach walczących na niebie nad Lwowem, Warszawą, czy Anglią.

Świetnym przykładem polskiej gry historycznej jest także zeszłoroczna gra Łukasza Wrony – Semper Fidelis: Bitwa o Lwów 1918-1919. Mechanicznie gra jest fantastyczna, ale przede wszystkim klimat starć miejskich, wierność realiom historycznym i dbałość o detale stoją na nieprawdopodobnie wysokim poziomie. Dzięki patronatowi IPN, współpracy z zawodowymi historykami i olbrzymiej wiedzy autora na temat tej bitwy, na końcu instrukcji mamy ośmiostronicowy dodatek historyczny. Przybliża on listopadowe wydarzenia z Lwowa, nie stroniąc od ciężkich tematów takich, jak pogrom żydowski, który miał miejsce dzień po odsieczy Wojska Polskiego i który posłużył na początku lat dwudziestych XX wieku do przypięcia Polski łatki kraju antysemickiego. Trochę przykre, że tytułem tym nie zainteresowało się żadne polskie wydawnictwo planszowe.

Podsumowanie

Historii nie wolno cenzurować, a gry planszowe nie powinny bać się dotykać kontrowersyjnych tematów. Zgadzam się, że na tak grząskim gruncie należy działać z rozwagą i trzeba być merytorycznie przygotowanym, ale nie wyobrażam sobie zamknięcia linii gier wojennych, czy tych traktujących o kontrowersyjnych postaciach historycznych. To nie wiedza o pewnych sprawach jest groźna, a to co z nią zrobimy. Nie znając historii jesteśmy skazani na jej powtórzenie. Nie udawajmy, że Adolf Hitler, czy Józef Stalin nie istnieli, a Pablo Escobar był tylko skompromitowanym kandydatem na polityka. Zmierzmy się z tymi tematami i wyciągnijmy z nich odpowiednie wnioski, nie oskarżając takich gier o propagowanie systemu narodowo-socjalistycznego, czy organizacji zajmujących się produkcją i dystrybucją narkotyków na skalę światową…