Roll Player

System Dungeons & Dragons to prekursor gier fabularnych. Na rynku jest obecny od 1974 roku i wychował tysiące erpegowców. Standardowy zestaw bohaterów przeżywa przygody wymyślone i opowiedziane przez ichniejszego Mistrza Gry, który korzystając z masy podręczników przybliża graczom świat, generuje potwory i wyzwania. Jednakże jak mawiał Piotr Fronczewski „przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę”. Wcześniej należy stworzyć jeszcze postacie…

Przybliżenie gry

Roll Player to euro gra o mechanice Dice Placement, która opowiada o krótkim etapie przygotowywania się do kampanii w D&D. W papierowym RPG rzucaliśmy kilkoma kostkami K6 dla każdej z sześciu cech, tak by określić ich wartości dla naszej postaci, a następnie dobieraliśmy specjalne cechy, umiejętności i wyjściowy charakter. Roll Player zamienia ten etap w pełnowartościową grą, której efektem końcowym jest właśnie stworzenie potężnej postaci, gotowej wybrać się na wyprawę! Jak sprawdza się tak intrygujący pomysł w praktyce?

Elementy gry

W wygodnym mieszku znajdziemy 73 porządnie wykonane i ładne kostki. Umieszczać je będziemy w odpowiednich miejscach na dwustronnych – reprezentujących obie płcie – kartach ras (bazowo w pudełku jest sześć ikonicznych postaci, plus dodatkowy potencjalny członek wyprawy – Ropuch). Do każdej postaci dochodzą jeszcze karty klasy, historii i charakteru. Karty te są ładne, tak samo jak karty rynku, czy inicjatywy. Miłym dodatkiem jest umieszczenie – powiedzmy sobie szczerze dość sucharowych – cytatów na niektórych kartach typu:

Nawet jeżeli milion osób zrobi coś głupiego, to coś nie przestaje być głupie.

Instrukcja jest bardzo dobrze napisana, a karty pomocy są wystarczające do zapewnienia płynnego przebiegu rozgrywki. W pudełku znajdziemy również sporo żetonów złota, a także znaczniki charyzmy i śledzenia. Te pierwsze można przypadkowo wyrzucić ponieważ są w zasadzie elementami wypraski, co jest dość innowacyjnym zabiegiem.

Jak w to się gra?

Każdy z graczy otrzymuje losowo kartę rasy, klasy, historii i charakteru. Do tego zaczynamy ze startową pulą kości, które w podstawowym wariancie są wybierane losowo, a w zaawansowanym (według mnie koniecznym) wybieramy po jednej kostce każdego koloru poza żółtym. Talia rynku jest podzielona na dwie części – te z wydrukowaną jedną kropką lądują na górze stosu, a te z dwoma kropkami na dole. W każdej turze wystawiamy X+1 kart rynku i inicjatywy, gdzie X oznacza liczbę graczy.

Każda runda składa się z kilku faz. Najpierw aktywny gracz rzuca tyloma kostkami ile rozłożyliśmy kart inicjatywy i rozkładamy je od najniższego do najwyższego wyniku. Następnie każdy z graczy wybierze jedną z kart, która określi kolejność kupowania w następnej fazie i dokłada kostkę do jednego ze swoich atrybutów. Co ważne, w zależności od wybranej wzmacnianej cechy, gracz wykonuje dodatkową akcję, którą może być np. podniesienie wartości jednej z kostek w górę lub dół, przerzucenie kości, czy zamienienie dwóch kostek miejscami.

Tak, jak wspomniałem, w fazie rynku gracze kupują karty w kolejności inicjatywy. Można zakupić broń, pancerz, czy karty umiejętności, a zdobyte przedmioty mogą dokonać zmian w naszych charakterach. Wszystkie pomagają w pozyskiwaniu kości, lub dodatkowo punktują na koniec gry. Co ważne, o ile postać gracza posiada dwie ręce (więc może dźwigać tylko dwie sztuki broni jednoręcznej, lub jedną dwuręczną), to może założyć nieskończoną liczbę pancerzy. Widać nośność tułowia jest nieograniczona.

Na koniec gry podliczamy punkty za zrealizowane cele klasy, historii i charakteru oraz za zakupione przedmioty dające nam punkty. Grę wygrywa osoba, która wykreowała najlepszą postać, czyli uzyskała najwięcej punktów na koniec rozgrywki.

Klimat

Z klimatem sprawa jest tutaj specyficzna. Z jednej strony mamy tworzenie postaci, jak w papierowym RPG. Autorzy zadbali o karty historii, dobre oddanie konkretnych ras, ikoniczne przedmioty, cechy i umiejętności. Wszystko jest na swoim miejscu i zostało wybrane tak jak sobie wyobrażałem.

Z drugiej strony sama gra jest suchym euro, które wszelki klimat ignoruje. Mamy tutaj do czynienia z pasjansem, w którym każdy optymalizuje sobie swój własny silnik, a połączenia klas i historii z rasami są dobierane w sposób losowy.

Podsumowanie

Roll Player to całkiem niezła gra euro z mechaniką Dice Placement. Mechanicznie ładnie działa i posiada tyle możliwych wyjściowych kombinacji postaci, że ciężko jest trafić na dwa takie same ustawienia startowe bohatera. Autorzy wykonali masę pracy, żeby wybrać wszelkie ikoniczne klasy postaci, podstawowe historie i umiejętności.

Gra zostawia sporo miejsca do kombinowania. Musimy się zdecydować, czy powinniśmy iść w kierunku realizacji celów klasy, czy umiejętności, czy innych celów punktowych. W jakiej kolejności zamierzamy rozwijać nasze atrybuty? Czy lepiej brać niskie wartości i kupować jako pierwsi na rynku, czy jednak ustawić się w kolejce do zakupów później, ale w zamian za to zdobywać lepsze kostki? Jest tego sporo i z pewnością zadowoli osoby, które szukają takich elementów w grach.

Z drugiej strony gra ma kilka sporych, jak dla mnie, wad. Po pierwsze bardzo ważny jest pierwszy rzut kośćmi, który, jeśli wypadnie dobrze to znacząco ułatwia całą rozgrywkę. Jeśli na dodatek gramy bez wariantów dodatkowych, to kluczowy może okazać się również kolorystyczny dobór startowych kostek. Efekty losowości widać również w momencie, w którym możemy wybierać jako pierwsi. Czasem to naprawdę boli i przykładowo Odlotowy Wyścig poradził z tym sobie lepiej.

Gra jest też bardzo mocno pasjansowata. Niezbyt interesuje nas to, co robią inne osoby – co najwyżej mogą nam podebrać kostkę, czy pasującą kartę. Interakcji między graczami niemalże nie ma i każdy się bawi we własnym ogródku. W sumie przy takim temacie liczyłem na coś więcej.

Werdykt

Nie jest mi łatwo ocenić Roll Playera. Z jednej strony jest dobrze wykonany, traktuje o temacie, który bardzo dobrze wspominam z naszej licealnej kampanii Dungeons & Dragons. Z drugiej jednak, gra nie robi wiele, aby zniwelować losowość, a brak jakiejkolwiek interakcji między graczami mnie boli. Ponadto nasze partie trwały odrobinę za długo i potrafiły nas już zmęczyć. Nie mam nic przeciwko długim grom, ale w wypadku takiego pasjansowatego euro szukam krótszych tytułów. Moja ostateczna ocena Roll Playera to 6 – mogę w to z kimś zagrać, pośmieję się z początkowego rozstawienia kart, ale rozgrywka będzie mi się dłużyć.