APERIODYK#22 Z punktu widzenia kobiety-gracza

Obawiałam się opublikować ten tekst. Pewnie nie ujrzałby on światła dziennego, gdyby nie mój Mąż. To on prawdopodobnie kliknął magiczny przycisk wysyłający moje wypociny w sieć. No, ale skoro już zaczęłam to może dalej będzie łatwiej. Ten tekst jest odpowiedzią na artykuł Marcina (tu link), a nawet bardziej,, na dyskusję w komentarzach na FB (tu link), którą on rozpętał. Yoszowi bardzo gratuluję odwagi i dziękuję, że wspomniał o mnie przy okazji wymieniania kobiet-recenzentów. W przytoczonej przez niego dyskusji Erica Langa z Tomem Vaselem, z ust jednego z bardziej uznanych projektantów gier planszowych padło, że przemilczenie sprawy równa się zajęciu pewnego stanowiska, które może niekoniecznie licuje z naszymi poglądami. No to ja również odważę się zająć swoje stanowisko, starając się skupić na temacie okołoplanszówkowym.

Ostrożnie zacznę…

Wszyscy wiemy, jaki jest kontekst, więc od razu zacznę od tego, że przemoc psychiczna i fizyczna jest absolutnie niedopuszczalna, niezależnie od tego kto jest jej adresatem. Niewinny dla jednej osoby przytyk, może być przykry dla innej. To jest dłuższy temat, który poruszę później. Zacznijmy od naszych planszówek.

Bez ogródek powiem, że dla mnie uczestniczenie w planszowych imprezach jest trudne. W podanym przez Marcina przykładzie ze stolikiem z męskim i żeńskim składem, nie wybrałabym żadnego. Czemu? Bo jestem patologicznie nieśmiała. No, ale jak już bym się zebrała w sobie i znalazła odwagę to wybrałabym losowy. Jest mi absolutnie wszystko jedno z kim gram, wolę ze znanymi mi osobami, ale jeśli już mam grać z obcymi to płeć, kolor, orientacja, czy pogoda nie mają znaczenia. Nigdy nie spotkałam się z dziwnymi komentarzami związanymi z moją płcią. A nawet jeśli się spotkałam, to zupełnie ich nie zapamiętałam, bo ja takie tematy sama ucinam.

…bezpiecznie kontynuuję…

Nigdy nie miałam problemu z seksistowskim podejściem kolegów grających w gry planszowe. Nie było sytuacji, żeby ktoś nie chciał grać ze mną w jakiś typ gry, ze względu na moją płeć. Owszem, Sebastian na samym początku nie posadziłby mnie przy Twilight Imperium 3, ale tak samo postępował ze swoimi kolegami – bał się ich zrazić do nowoczesnych gier planszowych i wolał wprowadzać w to hobby ostrożnie. To ja wolałam grać w eurogry, czy niekompetytywne imprezówki. Nigdy nie zrozumiem fenomenu heksowych gier wojennych z minimalnymi grafikami i masą żetonów. Tylko, że jest to mój wybór i nie zostałam tak zaszufladkowana przez mężczyzn. A gdyby ktoś nie chciał mi jakiejś gry wytłumaczyć, to zawsze mogę wziąć instrukcję i nauczyć się zasad sama.

Co więcej, mała liczba kobiecych postaci w grach, czy kobiet w przykładach, zupełnie mnie nie interesuje. To, czy teksty są pisane bezosobowo, również nie ma dla mnie znaczenia. Bo czemu by miało mieć? Instrukcja to instrukcja, jak ktoś umie czytać to zrozumie ją niezależnie od odmiany. Instrukcja ma spełniać swoją podstawową rolę – dobrze przedstawić nam zasady gry. Dodam, że nie mam potrzeby, żeby w grach była brunetka o imieniu Marysia. Mogę grać postacią przysadzistego afroamerykanina o imieniu Samuel. Co za różnica?

…zaczynam się stresować…

Czemu nagle wszystko i wszystkich chcemy dzielić, ze względu na kolor, orientację, wiek, czy cokolwiek innego. Czemu walcząc z podziałami sami je tworzymy. Skoro odbiorcami gier planszowych są głównie kaukascy mężczyźni, to czemu naciskamy na zmianę tego faktu. Bardzo uogólniając – dziewczyny generalnie mają inne zainteresowanie niż chłopcy. Nie ma w tym nic złego. W planszówki gra więcej mężczyzn i to nie jest problem. Nie zmuszajcie nas do grania i nie krytykujcie tego, że część z nas nie chce grać. To nie jest „wina” instrukcji, czy postaci, które się pojawiają w planszówkach. My po prostu wiemy co lubimy i nie musi być to to samo co lubią faceci. My jesteśmy na tyle mądre, że umiemy wybrać co chcemy robić w wolnym czasie i fikcyjna postać w fikcyjnym świecie nie sprawi, że nagle oniemiejemy i nie będziemy się umiały odnaleźć w sytuacji. To samo ma miejsce w przypadku ludzi o różnych korzeniach.

Jeśli twórca chce wrzucić do swojej gry pięć postaci, z których każda będzie miała inny kolor skóry, płeć, orientację, czy wiek, to jest prawo tegoż autora. Jest to absolutnie zrozumiałe, uznał że jego gra na tym zyska, a dla graczy taki wybór może mieć znaczenie. Jeśli jednak planuje – tutaj zupełnie strzelam – zrobić grę o starciach zwierząt w Leśnogrodzie, to nikt nie powinien zmuszać go do przedstawienia każdego stworzenia na planecie, bo któreś może poczuć się pominięte.

…a na koniec mam wątpliwości czy to publikować.

Teraz pozwolę sobie na krytykę, która pewnie sprawi, że posypią się na mnie negatywne komentarze. Uważam, że to obrażanie się o brak, lub zbyt małą reprezentację jakiejś grupy, jest bezsensowne, a może być wręcz szkodliwe. Tutaj może wróćmy do wcześniej wspomnianego ogromnego problemu społecznego, czyli przemocy psychicznej.

Każdemu jest w życiu ciężko. Możemy się licytować komu jest gorzej, ale to zawsze będzie prowadziło do kłótni. Nikt nie umie sobie w pełni wyobrazić jakie trudy doskwierają innemu. W każdej chwili możemy trafić w czyjś słaby punkt. Niektórzy robią to celowo, inni zupełnie przypadkiem. Moim zdaniem powinniśmy się uczyć walczyć o swoje. Wychowywanie dzieci w przekonaniu, że inni nie mają prawa powiedzieć im czegoś przykrego zamieńmy na wychowywanie w poczuciu własnej wartości i ćwiczenie umiejętności obrony własnych przekonań i dobrego imienia. Wiecie, czemu nie mam problemu z „seksistowskimi” komentarzami? Bo zamiast podwinąć ogon daję znać mniej lub bardziej delikatnie, że dany komentarz mi się nie podoba. Rozwiązuję problem od razu. I nie obrażam się na świat, bo to niczego nie zmieni.

A czemu jest tak mało kobiet recenzentów? Przyczyn jest wiele – mamy inne zainteresowania, albo mniejszą odporność na krytykę. Nie wszystkie, ale większość kobiet, które poznałam dużo gorzej znosi krytykę niż statystyczny, znany mi facet. W efekcie dziewczyny mniej chętnie dzielą się opiniami, bo musiałyby się zmierzyć z komentarzami. Nie jest jednak tak, że zupełnie się nie interesują tym co mają recenzenci do powiedzenia. Według statystyk z 2020 roku co 4 wejście na naszego bloga jest dokonywane przez kobietę.

Mimo wszystko dodam, że moje teksty generalnie otrzymują mniej krytyki niż Sebastiana i to raczej nie z powodu ich jakości, a tego, że chcecie być milsi dla kobiety. Możliwe, że dzisiaj się to zmieni. Pozdrawiam serdecznie wytrwałych i życzę jak najwięcej dystansu do siebie i poczucia własnej wartości – nieuzależnionego od opinii innych.