Aperiodyk#8 Przemyślenia na koniec marca 2019

Po burzliwym lutym, marzec był zaskakująco spokojny. Poza wieścią o pozyskaniu licencji na Cykl Inkwizytorski przez firmę The Dust, która ostatecznie nie okazała się ważna dla naszego środowiska, najciekawsze informacje powiązane są z Kickstarterem. Ja marzec zapamiętam jako miesiąc z absolutnie rekordową – trzycyfrową! – liczbą partii. Kiedyś nie do pomyślenia, dziś się udało choć… duży wpływ na to miał jeden konkretny tytuł.

The Dust właścicielem licencji na Cykl Inkwizytorski

Pierwsza informacja, na którą trafiłem w związku z tym tematem brzmiała: już za chwilę RedImp traci licencję na Cykl Inkwizytorski! Na grę „Ja, Inkwizytor” czekam od momentu, gdy tylko o niej usłyszałem. No, może od kiedy moja małżonka o niej usłyszała. Jest fanką całego cyklu, więc siłą rzeczy byłem na bieżąco w temacie prac nad Inkwizytorem. Moje zainteresowanie podsyciła rozmowa z Krzysztofem Wolickim, który opowiedział mi nieco więcej o planowanym tytule osadzonym w świecie wykreowanym przez Jacka Piekarę. Nowy tytuł od RedImpa ma być dużą grą scenariuszową, przywodzącą na myśl Sherlocka Holmesa. Jednakże tutaj każdy z graczy porusza się samodzielnie i odkrywa kolejne części przewodniej zagadki, przeżywając własne przygody. Brzmi to rewelacyjnie, ale z pewnością nie będzie łatwo ją stworzyć. Na szczęście wydanie gry nie jest w żaden sposób zagrożone. Choć The Dust rzeczywiście otrzymało pełną licencję na Cykl Inkwizytorski, to same prawa do gry planszowej przejmą w 2024 roku. Fakt ten nijak nie przeszkadza RedImpowi w ich planach. Za pięć lat planszowy Inkwizytor będzie już dawno skończony, wszystkie dodruki wykonane, a firma zajmie się innymi licencjami. No chyba, że – na co mam nadzieję – Inkwizytor okaże się olbrzymim sukcesem, doczeka się masy dodatków i będzie się cieszył niesłabnącą popularnością. Wtedy niewątpliwie RedImp dogada się z The Dust na sublicencję na gry planszowe i wszyscy nadal będą zadowoleni.

Freedom walczy o ufundowanie na Kickstarterze

Jak dobrze wiecie, jestem fanem gier wydawanych przez Phalanx i z niecierpliwością wypatruję kolejnych tytułów tejże firmy. W moim tekście o ich planach wydawniczych, zwracałem uwagę na projekt greckiego autora o bitwie, będącej kamieniem węgielnym niepodległej Grecji. Tak jak ciężki bój musieli stoczyć obrońcy Missolungi, tak walka o ufundowanie gry wojennej o nieznanym temacie, okazuje się równie wymagającą sprawą. Na chwilę obecną na liczniku Freedom! mamy prawie 90% ufundowania z potrzebnych 20 tysięcy funtów i jeszcze 6 dni do końca kampanii. Korzystając z kicktraqa i ich metody wyznaczania wartości oczekiwanej wyniku (która wydaje mi się bardziej adekwatna od ich wyznaczania linii trendu), zakładam że gra zostanie ufundowana. Nie będzie to sukces na miarę Hannibala, ale kampania skończy się pozytywnym akcentem. Szkoda, że ambitny projekt nie został wystarczająco doceniony, ale wierzę że po samej premierze, gra zyska grono wiernych fanów. Phalanxie – może w przyszłości powstanie gra na podobnej mechanice o obronie Warszawy w 1794 roku?

Exodusa ciężki bój na Kickstarterze

Również w połowie swojej kampanii znajduje się aktualnie nowa edycja Exodusa od Board & Dice. Aktualnie ufundowało się około 70% z potrzebnych 80 tysięcy dolarów. Patrząc na prognozę kicktraqa, Exodus Chronicles może mieć problem z ostatecznym powodzeniem kampanii. Wartość oczekiwana wyniku jest na poziomie niższym niż 70 tysięcy dolarów. Na pierwszy rzut oka wydaje się to zaskakujące. Gra 4X w kosmosie to dość popularny na zachodzie temat, a i u nas w kraju znajdą się pasjonaci tej tematyki. Problemem kampanii jest bardzo wysoka cena wsparcia. 99$ plus 18$ za przesyłkę daje prawie 450 zł. Biorąc pod uwagę, że mój egzemplarz Twilight Imperium kosztował około 500 zł, to Exodus wychodzi średnio opłacalnie. Rozumiem, że ma dedykowane statki flagowe dla każdej z rasy, sporo ciekawych nowości, karty liderów, wydarzeń, innowacyjne mechaniki, ale… Twilight Imperium to nie jest. Tam płacimy za markę, ale wiemy też, że otrzymamy produkt najwyższej jakości. 450 zł za następcę ciekawej, ale nie rewolucyjnej gry 4X wydaje się być zdecydowanie zbyt wygórowaną ceną. Oskarżenia o plagiat nazwy Exodus i korzystanie z czcionki wykorzystanej w innym tytule, raczej wpływu na całościowy wynik nie mają, bo żadna ze stron nie przedstawiła zdecydowanych dowodów.

Glory: A Game of Knights na zagramw.to

Kontynuując temat crowdfundingu, na zagramw.to już walczy o ufundowanie Glory: A Game of Knights. Powiew świeżości wśród kampanii organizowanych przez wydawnictwa, które w ten sposób często przeprowadzają po prostu przedsprzedaż ryzykownego produktu. Nie taka była pierwotna idea – crowdfunding miał wspierać ambitne projekty, których autorzy nie są w stanie sami wypuścić na rynek. W wypadku Glory mamy do czynienia z powrotem do korzeni. Jak mogliście przeczytać w moich wrażeniach z testowania prototypu, jest to bardzo ambitny – i co ważne bardzo dobry – produkt pasjonatów epoki i całkiem utalentowanych twórców planszówek. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to panowie Mucha i Lir mają szansę w 2019 powalczyć o nagrodę za debiut roku. Dotychczas idzie świetnie, bo gra ufundowała się w jedenaście godzin! Jestem pewien, że dodatkowa zawartość zaproponowana przez autorów spodoba się wspierającym. Co ciekawe, zaraz po zagramw.to, Glory wyląduje na Kickstarterze, a odblokowane stretch goale na jednym i drugim portalu, wylądują w pudełku zarówno polskiej jak i międzynarodowej edycji.

Ravehard na wspieram.to

Redi Games to wydawnictwo, które w 2018 roku przeprowadzili udaną kampanię gry Penny Dreadfun na wspieram.to. Adam Betley, będący twórcą tego tytułu, wraca do nas z Ravehardem, który również stara się o ufundowanie na platformie wspieram.to. Czym jest Ravehard? To towarzyska gra karciana, przeznaczona dla 3-5 osób, w której gracze wcielają się w magów próbujących rozwiązać śmierć Arcymaga.  Brzmi sztampowo, ale jeśli okaże się, że Arcymag został zabity przez jednego ze swoich uczniów podczas ciężkiej imprezy i nikt – łącznie z winnym! – nie pamięta tego zdarzenia, przez zbyt duże upojenie trunkami na bazie zboża lub owoców, wtedy zaczyna robić się interesująco. Mechanicznie dostajemy kooperacyjną karciankę, w której mamy za zadanie wyznaczyć winnego, a jeśli nam się to nie uda, to gra kończy się pojedynkiem jeden kontra reszta. Osobiście jestem zaintrygowany i z pewnością będę przyglądać się postępom kampanii. Na chwilę obecną autorzy zebrali ponad 25 tysięcy złotych, co stanowi niecało 70% celu.

878 Vikings wyjdzie po polsku!

Na zakończenie kolejna zapowiedź kampanii na zagramw.to, ale piszę o niej z trochę innego powodu niż zwykle. Nie znam jeszcze konkretnej daty, wiem że będzie to raczej szybciej niż później, a wydawcą 878 Vikings będą Ogry Games. Jestem bardzo zdziwiony – ale też tym faktem pozytywnie zbudowany – że ktoś chce wydać tę prostą grę wojenną w Polsce. Osobiście grałem, i nadal posiadam, jedną z poprzednich gier z tej serii Academy Games, czyli 1775: Rebellion. Jest to prosty tytuł, silnie osadzony w konkretnym kontekście historycznym, z łatwo przyswajalną mechaniką kościanej walki. Najlepiej działał w trybie drużynowym, gdzie dwie osoby stawały po stronie rodzących się Stanów Zjednoczonych, a dwie kolejne walczyły o utrzymanie zwierzchnictwa Korony Brytyjskiej nad swoimi amerykańskimi koloniami. Vikingsi przenoszą tę mechanikę na teren wysp brytyjskich z czasów najazdów wikingów. Mam nadzieję, że kampania okaże się sukcesem i masa nowych graczy będzie miała okazję przekonać się, że nie takie te gry wojenne straszne, jak je malują. Tutaj mamy do czynienia z z gatewayem dla graczy, których doświadczenie w tym temacie jest żadne. Dla fanów historii polecam 878 Vikings w ciemno, a moje wrażenia z obcowania z angielskim oryginałem już niedługo będziecie mogli przeczytać na blogu.

W co grałem w tym miesiącu?

W marcu rozegrałem 103 partie w 27 tytułów. Najwięcej partii – aż 53! – zagrałem w Fantastyczne Światy. Ależ to jest dobre i wciągające!

Nie mam wyjścia i grą miesiąca ogłaszam właśnie Fantastyczne Światy. Rebel wydał absolutnie genialną grę, która w dwu, trzy i czteroosobowym składzie działa fantastycznie. W wersji pięcio i przede wszystkim sześcioosobowej wygląda to gorzej, ale o tym wszystkim więcej w nadchodzącej recenzji.

Tytuł honorowej gry miesiąca otrzymuje Twilight Imperium 4. Tak, nadal uważam, że gra ma swoje problemy. Tak, nadal uważam, że dodatek jest konieczny. Tak, nadal bawię się przy niej fantastycznie, a rozgrywka w niestandardowym towarzystwie była czymś bardzo ciekawym. Doświadczenie bardzo dużo mi dało, ale uczciwie przyznam, że idealnie dla mnie ułożyły się cele publiczne. Tak, nadal uważam, że one muszą się zmienić.

Wreszcie zagrałem w Labirynt: Wojna z Terroryzmem. Było w sumie ok, ale nie jest to gra dla mnie. Ciągłe przeciąganie liny i olbrzymia losowość zbyt przeszkadzają mi w tego typu grze. Całe szczęście zagrałem też w 1960: The Making of the President i wiem już, że to jest moje dwuosobowe CDG. Nie Labirynt, nie Twilight Struggle, nie 1989, a właśnie gra o kampanii prezydenckiej Nixona i Kennedy’ego.

Muszę jeszcze wyróżnić Baseball Highlights: 2045, The Networks, Empires of the Void II i Near and Far’a. Świetne tytuły, o każdym niedługo będziecie mogli przeczytać albo tutaj, albo na moim profilu Facebookowym. Tyle dobrych gier, a tak mało czasu…

Był też jeszcze Dziennik 29, o którym już kilka słów możecie przeczytać pod tym adresem. W skrócie ja jestem zachwycony zarówno jakością wydania, jak i samą zawartością dziennika i z niecierpliwością czekam na kontynuację.

Po raz pierwszy od dawna do kategorii rozczarowania miesiąca kandydowało kilka gier. Pierwsza rozgrywka w KeyForge’a była… totalnie nijaka, ale damy mu jeszcze szansę i wypróbujemy inne talie. Anachrony jest według mnie zbyt rozbudowane, wręcz rozbuchane i totalnie nie rozumiem zachwytów nad tym tytułem. Rozczarowaniem miesiąca dostaje jednak Na Skrzydłach. Pięknie wykonana gra, która mechanicznie według mnie zupełnie nie dojechała. Losowość w doborze ptaków, bolesna zwłaszcza na początku partii, jest dla mnie ogromnym problemem. Miewaliśmy partie, które były przesądzone po spojrzeniu na pierwszą rękę, a akcji jest za mało, żeby nadrobić początkowe straty. Taktyka na kładzenie kart pod polujące ptaki i rozkładanie jajek „do oporu” nie poprawiają mojej oceny tego tytułu. Gry mogą być proste, z tym problemu nie mam. Tylko niech sprawiają mi one przyjemność…