Pret-a-Porter

Pręt-a-Portier – tak mój telefon nazywa odnowioną grę od Portal Games. Żadnego pręta tutaj nie znajdziemy, portierów również brak. Mamy za to supermodelki, księgowe, agencje marketingowe i wiele innych zawodów ze świata show-biznesu. Dzięki odnowionej wersji gry z 2010 roku będziemy mieli okazję poprowadzić – lepiej lub gorzej – prosperującą firmę modową. Pierwsza wersja zwiodła graczy, którzy po trywialnym temacie spodziewali się równie lekkiej mechaniki. Tymczasem jest to kawałek poważnego euro, od którego odbili się poszukiwacze radosnego szycia fatałaszków. Reedycja stała pod znakiem zapytania i została uzależniona od sukcesu na Kickstarterze. Fani już w pełni świadomi na co się piszą, zamienili kampanię w duży sukces naszego wydawnictwa i dzięki nim mamy odnowioną, piękną wersję tego tytułu. Było warto?

Przybliżenie gry

Tematyka jest w istocie kontrowersyjna. Wydaje się infantylna, a w istocie w Pret-a-Porter mamy za zadanie poprowadzić firmę. Nie jest to ważne, że modową. Firmę, która ma swoje koszty utrzymania, wymaga od nas rozsądnego gospodarowania środkami i skupienia na równomiernym rozwoju. Cały czas musimy być czujni. Zasoby są ograniczone, inni gracze na rynku nie śpią i rywalizują z nami o splendor, który można przekuć na pieniądze. Wygra ten, kto zdobędzie najwięcej punktów, ale przede wszystkim zarobi najwięcej pieniędzy.

Elementy gry

W sporym pudle znajdziemy masę, świetnie wykonanych elementów. Największym plusem poza świetnymi grafikami jest genialna wypraska. W zasadzie nie jest to wypraska, tylko pełnoprawny insert, który można wyciągnąć z pudełka i stosować jako organizer w czasie gry. Szkoda, że tak rzadko możemy liczyć na taki ukłon od producentów gier. Plansza jest duża, czytelna i solidna. Karty nie wymagają koszulkowania, a garści żetonów się nie rozwarstwiają. Słowem najwyższa jakość wykonania za rozsądną cenę.

Teraz może kilka słów o instrukcji, bo to one najczęściej budzą emocje w przypadku portalowych premier. Tym razem jest bez zarzutu. Ja nie znalazłam tam żadnych błędów. Jedynym do czego mogłabym się doczepić jest jej zbytnie rozwleczenie. Moim zdaniem bez szkody dla czytelności i wyglądu można było umieścić na stronach więcej tekstu i sprawić, by instrukcja była krótsza. Poza tym wątpliwym mankamentem wykonanie można ocenić celująco.

Jak w to się gra

Instrukcja pięknie, krok po kroku objaśnia wszystkie zasady i po jej lekturze nikt nie powinien mieć wątpliwości jak się gra w Pret-a-Porter. Setup jest znacząco ułatwiony przez świetny, wyjmowalny insert obecny w pudełku. Jak już wspominałam gracze mają za zadanie poprowadzić firmy modowe. Każdy otrzymuje planszetkę z siedzibą swojej działalności, miejscem na trzech pracowników, zebrane surowce (żetony jakości, trendów, PR) i oznaczenie kosztów utrzymania.

Podstawę mechaniki stanowi tu najprostszy worker placement. Każdy z graczy otrzymuje trzy pionki i będzie je wysyłał do banku po kredyt, albo do biur w celu podpisania intratnych kontraktów, przejęcia nowych budynków, zatrudnienia pracowników, zdobycia projektów ubrań, czy wreszcie zakupu materiałów. Podczas gry będziemy przechodzić przez kolejne fazy zaznaczone na torze głównej planszy. Zaczynamy od wysyłania pracowników. Następnie rozpatrujemy wszystkie lokacje rozpoczynając od 1, czyli banku. Zdobyte kontrakty i budynki kładziemy obok planszetek, a pracowników umieszczamy początkowo na trzech polach podstawowych, a później w już zakupionych budynkach. Ważne jest to, że jeśli nie mamy wolnego obszaru to nie możemy zrekrutować nowej osoby.

Następnie rozgrywana jest faza utrzymania. Każdy nowy budynek, pracownik i ewentualna pożyczka zwiększa koszty działania naszej firmy, co trzeba aktualizować na torze. Jeśli ktoś nie jest w stanie opłacić utrzymania to musi zaciągnąć pożyczkę, zauważalnie droższą od bankowego kredytu. Zdobywane karty zapewniają nam jednak korzyści, które warte są zwiększenia kosztu utrzymania firmy. Niektóre dają bonusy w czasie pokazów, inne zwiększają siłę lokacji, w której znajduje się nasz pionek, a kolejne pozwalają je rozpatrywać nawet jeśli nie wysłaliśmy do nich naszego drewienka. Odpowiednią konstelacją kart można zbudować bardzo sprawnie działający silniczek.

Na koniec kwartału, czyli po drugiej, czwartej, szóstej i ósmej fazie utrzymania mamy pokazy mody, czyli najważniejsze dla nas wydarzenia. Na każdym z nich gracze wystawiają wybrane, uszyte kolekcje muszące zgadzać się tematyką. Gracze ścierają się w kilku wcześniej wylosowanych kategoriach. Może to być najliczniejsza kolekcja, najwięcej żetonów PR, trendu, czy jakości. Zwycięzcy otrzymują medale które potem wymienią na pieniądze i punkty. Dostajemy sumkę wyszczególnioną na każdej zaprezentowanej kreacji i kwotę równą liczbie zdobytych medali przemnożoną przez liczbę zaprezentowanych ubrań. Z takim dofinansowaniem bez trudu poradzimy sobie z opłatą kosztów utrzymania i spłatą ewentualnych kredytów.

Gra kończy się po ostatnim z czterech pokazów. Wygrywa gracz, który zdobył największą sumę punktów i pieniędzy.

Klimat

Pret-a-Porter to bardzo tematyczne euro. Może nie poczujemy się jak gwiazdy przemysłu modowego, ale na pewno odczujemy ciężar prowadzenia firmy. Wszystko kosztuje, a finanse są zależne od tego, jak dobrze zaprezentujemy się na pokazie. Świetne jest połączenie nazw kart z ich działaniem. Księgowa zapewnia pieniądze, supermodelka potrafi zaprezentować każdy strój tak, by pasował do kolekcji, a szkoła projektowa to wylęgarnia trendów. Wszystko tu ma sens i jest bardzo tematyczne. Nie zmienia to faktu, że jak przy każdym euro możemy tu temat zupełnie pominąć, ale zdecydowanie przyjemniej gra się gdy damy się wciągnąć w tę szaloną wojnę modowych gigantów.

Podsumowanie

Portal reklamował Pret-a-Porter jako ciężkie euro. Faktycznie nie jest to rodzinna planszówka, ale zasady nie są nadmiernie skomplikowane. Widać, że gra powstawała długo i została pięknie oszlifowana. Poziom trudności jest zdecydowanie niższy niż w Teotihuacanie (choć tam problemem był brak wygładzenia zasad), czy Podwodnych Miastach. Nie zmienia to faktu, że podczas partii rozruszamy szare komórki.

Wykonanie stoi na najwyższym poziomie. Z taką grą przyjemnie obcować, a wyjmowalny insert mieszczący wszystkie żetony to strzał w dziesiątkę. Grafiki są rewelacyjne, choć te dziwaczne, dodane w czasie kampanii KS nie pasują do całości. Rzadko kiedy w ostatnich czasach trafiają nam się gry, których kart nie musimy wkładać w koszulki, ale te w P-a-P są takim właśnie przypadkiem! Wielkie brawa dla Portalu za instrukcję, która choć jest dość długa, to przystępnie tłumaczy wszelkie niuanse rozgrywki.

Największą zaletą Pret-a-Porter jest fakt, że ta gra naprawdę symuluje działanie firmy. Oczywiście robi to w sposób uproszczony, nie jest to poziom zaawansowania Food Chain Magnate, czy nawet Brassa, ale czujemy że wszystkie elementy są na swoim miejscu i należy rozwijać się wielotorowo nie zapominając o podstawowej rzeczy jaką jest rentowność biznesu. Tutaj jako ciekawostkę mogę podać przykład naszej pierwszej rozgrywki, gdzie Sebastian postawił na zwycięstwo w czasie pokazów i inwestycje w domu maklerskim. Owszem został bardzo znanym projektantem, z pokaźnymi aktywami w funduszach inwestycyjnych. Szkoda że zapomniał o zmonetyzowaniu swoich kolekcji, które były towarem ekskluzywnym i niedostępnym dla klientów. Podczas podliczenia końcowego, mimo zdublowania rywali samymi punktami, po dodaniu pieniędzy przegrał z kretesem.

Czy Pret-a-Porter ma wady? Jedną małą i jedną dużą. Po pierwsze podejście do kredytowania się jest średnio realistyczne. Tutaj kredyt bankowy to ostatnia deska ratunku dla nieporadnego gracza i forma kary za jego posunięcia. W przykładowym Brassie branie kredytów jest koniecznością i sensownie pokazuje początkowy etap rozwoju firmy. Po drugie, to już jest zarzut znacznie poważniejszy, jak na symulacyjne euro zaskakująco dużą rolę odgrywa losowość kart. Kolejność w jakiej pojawiają się one w grze, zwłaszcza w wypadku kart projektów, czy kluczowych budynków i pracowników (księgowa!), może ustawić rozgrywkę na korzyść jednego z uczestników.

Werdykt

Nie ukrywam, że grałam w lepsze euro. Pret-a-Porter nie trafi na podium moich ulubionych gier, ale nie można mu odmówić uroku. Jest to bardzo solidna gra, która nie powinna zawieść żadnego fana tematycznych sucharków. Myślę, że niektórzy się nawet w niej zakochają. Mamy tu połączenie świetnego wykonania, przejrzystych zasad i ciekawej mechaniki. Odmłodzony klasyk ze stajni Portal Games zasługuje na mocne 8 w skali BGG – jest to świetna gra, w którą zawsze chętnie zagram i będę ją polecała innym fanom kombinowania nad planszą.

  • Wykonanie: +

    + świetne grafiki

    + wyjmowalny insert

    + porządne karty

  • Klimat: +

    + połączenie nazw kart z ich działaniem

    + system utrzymania firmy

  • Ocena końcowa: 8

    + wykonanie

    + elegancka mechanika

    + symulacja prowadzenia firmy

    – losowość

    – nic innowacyjnego w 2020 roku

Gra otrzymana w ramach patronatu serwisu Znadplanszy.pl